top of page

 

 

DRZEWO POMARAŃCZOWE

(2011)

 

wydawca: Marchołt

KLIKNIJ, ABY ZAMÓWIĆ

(CENA Z PRZESYŁKĄ: 10 ZŁ)

 

 

 

          

Nie planowałem tej książki. Na pomysł jej wydania wpadł Sławek Matusz, który w katowickim stowarzyszeniu Marchołt otwierał serię poetycką z wyborami wierszy. Trzeba przyznać, że propozycja stworzenia czegoś w rodzaju "the best of" była niezwykle kusząca. Kto z nas nie chce się czasem poczuć jak klasyk? Za publikacją przemawiały też względy praktyczne - moje trzy pierwsze tomiki były już niedostępne w sprzedaży, więc zależało mi na przypomnieniu przynajmniej niektórych tekstów.
Trzeba zatem było ułożyć kanon swoich utworów. Największy problem polegał na tym, że niemal równolegle ukazywał się tomik Rozkład jazdy, który uważałem za najlepszy z dotąd napisanych. Trudno było go pominąć, ale też trudno było robić mu konkurencję. Ostatecznie zdecydowałem się na rozwiązanie kompromisowe. Rozkład jazdy zasygnalizowałem w tym wyborze dziewięcioma tekstami, w tym poematem "Anglia". Resztę wypełniły utwory pochodzące z pozostałych trzech tomów, w różnych proporcjach. Najmniej, bo tylko sześć wierszy pochodziło z debiutu, najwięcej - aż dwadzieścia jeden - z Wierszy na wiatr.
Czy dokonałem trafnego wyboru? Piotr W. Lorkowski stwierdził w posłowiu, że w tej roli sprawiłem się bezbłędnie. "Wszystko, co najważniejsze w jego pisaniu leży właśnie przed Wami" - czytamy w jego komentarzu do "Drzewa pomarańczowego". A co jest najważniejsze? Autor posłowia wskazuje na kilka takich wątków: na łączenie iluminacji z postawą zaangażowania w rzeczywistość, na motyw Boga, który "towarzyszy idącemu przez ciemną noc duszy albo zabłąkanemu na pustyni", na poszukiwanie miłości i czerpanie z tradycji. Wszystkie te sprawy, bardzo dla mnie istotne, starałem się zawrzeć w tej książce, podsumowującej piętnaście lat mojego pisania wierszy.
 
* * *

 

 

a teraz prowadź mnie łagodnie tą drogą pod górę

w słońcu deszczu w wietrze niech wstępuję w Ciebie

i niech mnie nogi niosą niech mi skrzydła rosną

Ty mnie prowadź jak obłok jak ogień jak cień

 

który mi wszystko zabrałeś i wszystko mi dajesz:

sen i światło poranka wolność i tę drogę

prowadź mnie wiatrem szeptem cierpliwym muskaniem

w to miejsce przeczuwane brakujące słowo

bottom of page