top of page

 

 

WIERSZE NA WIATR

(2008)

wydawca: Fronda

nakład wyczerpany

 

 

          

W październiku 2005 r. wyprowadziłem się od Rodziców i zamieszkałem w kawalerce na Giszowcu. To dość szczególna dzielnica Katowic, bo tuż obok blokowiska, na którym przyszło mi spędzić kolejnych siedem lat życia, istnieje osiedle zabytkowych robotniczych domków z początków XX wieku. Nieustannie ma się więc poczucie dziwnego przemieszania czasów. W dodatku za drogą szybkiego ruchu, z której codziennie odjeżdżałem autobusem do pracy, zaczynał się las. Można było tam wejść i błądzić całymi godzinami. Mocno utkwiła mi w pamięci pierwsza taka wędrówka, którą odbyłem wczesną wiosną. Brnąłem przez topniejące śniegi, oddalając się od głosów cywilizacji i wkraczając w nieznane, którego nie umiałem nazwać. Zapisałem potem ten obraz w wierszu "*** (Czegoś brakuje tej wiośnie...)". Myślę, że dobrze oddawał on stan, w którym się wówczas znajdowałem. Przeprowadzka była spóźnionym początkiem dorosłości, którą trzeba było jakoś zagospodarować.
"Wiersze na wiatr" są więc opowieścią o dojrzewaniu i poszukiwaniu powołania. Dość gorączkowym poszukiwaniu, dodajmy, w którym mieszczą się liczne błędy i które często wystawia nas na zranienia. Dlatego tyle w tym tomie obrazów niespełnionej miłości. Czegoś, co zaczynało się jak znak, a kończyło w sposób zupełnie niezrozumiały.
Szczególne miejsce w tej opowieści zajmuje poemat "Medjugorie. Wieniec z gwiazd dwunastu". Wyruszyłem do Medjugorie wraz z Przyjaciółmi, licząc, że może tam otrzymam odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Byłem spragniony znaków i wszędzie chciałem je widzieć. Inna sprawa, że już w trakcie pielgrzymki zaczęły się dziać rzeczy niezwykłe, a po powrocie wszystko układało się jak filmowy scenariusz. Tyle że za bardzo chciałem być reżyserem tego filmu, za bardzo pragnąłem szybkiego happy endu. A to, co brałem za cel, było po prostu drogą. 
Czy dziś rozumiem z tego więcej? Nie jestem pewny. Ale wiem, że ta droga była i jest piękna. Z drżeniem serca wracam do tych wierszy, które dotykają jednego z najbardziej tajemniczych fragmentów mojego życia.

 

* * *

 

 

Czegoś brakuje tej wiośnie.

Jest tylko sna, sna, i śni się,

i w las się wchodzi, i błądzi,

i woła się głucho, i echo

sny mówi.

 

I znów: kra, kra - spływa po mnie

ten rechot ech, hymn żałobny,

zgrzyt zgliszcz, granie bagien, koncert

na głuchy pień i pnącze

opadłe.

 

Zanim wiatr wio zawoła,

wiedzie mnie tylko ta droga,

ten martwy trakt, stukot serca,

w błoto zmieniona ziemia,

śpiew ślepca.

bottom of page